Jeszcze istnieje i ten post niech bedzie tego dowodem.
Nie bede ukrywac, ze powstaje za sprawa Vinniczka, ktory mnie juz dlugo namawial,
aby w koncu cos napisac. No to pisze.
Tutaj musze dodac, ze na codzienne sprawy mam laptopa, na inne okazje
(np. blogowe, photoshopowe) jest tzw. duzy komputer.
Tenze stal wprawdzie caly czas na biurku, ale spal niczym spiaca krolewna, ktora
zostala wlasnie pocalowana. Zdumienie bylo duze, bo odwyklam od niego i nawet dluzszy czas
musialam sie zastanawiac nad swoim blogowym haslem. To juz pachnie rozsypka...
Nie robie zadnych planow, ale moze nastepnym razem napisze wczesniej jak za pol roku :-).
Od ostatniego wpisu bylam w Polsce trzy razy, za niecaly miesiac wybieram sie kolejny raz.
Moja Mama jest w nieszczegolnym stanie i korzystam z faktu, ze mnie jeszcze rozpoznaje i troche
ze mna rozmawia. Kto wie, jak duzo czasu nam jeszcze zostalo...
Moje photoshopowo-zdjeciowe zapedy zostaly brutalnie odstawione na bok. Nie wiem dlaczego,
ale nagle mialam dosc. Nie mialam zdjec w archiwum a na nowe - ze wzgledu na pogode oraz
brak wyjazdow - nie bylo szans. Tak wiec moje stare hobby ustapilo miejsca nowemu...
Popadlam bowiem w uzaleznienie od swiata zapachow!!! Tak jest, jestem uzalezniona od tych
wszystkich buteleczek, pieknych cacek w sumie i od ich pachnacej zawartosci.
Nie jest to calkiem taki przypadek... Perfumy (szumnie powiedziane, w rzeczywistosci nigdy
nie miala prawdziwych perfum) byly dla mnie zawsze wazne. Od czasow mniej wiecej konca
liceum (uzywalam wtedy zapachu "Czarny kot" - bardzo byl udany) zawsze mialam na podoredziu przynajmniej jedna buteleczke czegos pachnacego. Pamietam najbardziej trudne czasy, kiedy to
nic nie bylo w sklepach (a co dopiero w drogeriach!!!) a jednak zawsze cos wyczarowalam.
I tak bylo w czasach, kiedy moze perfumy nie byly najbardziej wazne, ale dla mnie byly wazne,
pozniej bylo juz latwiej, jakies zapachy mozna juz bylo od czasu do czasu kupic a wiec i w moim
posiadaniu automatycznie pojawialy sie rozne pachnidla.
Tak bylo dlugie lata a teraz.... Teraz sie jednak cos zmienilo!
Dosc niepostrzezenie zaczelo mnie to wszystko bardzo fascynowac, zaczelam troche grzebaci tu
trzeba dodac, ze internet oczywiscie serwuje mnostwo informacji no i oczywiscie sa fora
dla uzaleznionych. Z tychze wiem, ze sa ludzie, ktorzy traktuja to bardzo powaznie i ich
zasoby maja pewien ciezar z finansowego punktu widzenia.
Mnie daleko do takich skarbow, poruszam sie na troche nizszej plaszczyznie, ale i tak ciesze sie
kazdym nowym "dzieckiem". Najbardziej ciesze sie zapachem, ale piekne buteleczki (a nawet ladne
opakowanie) sprawiaja mi duza radosc. Wyczytalam kiedys, ze zapachy wywoluja w mozgu silne
emocje i tak na pewno jest w moim przypadku. Odkrywanie nowych, zapachowych swiatow to dla
mnie wielka fascynacja! Ale o tym jeszcze innym razem.
Od czasu ostatniego postu duzo roznych rzeczy sie dzialo i powiem szczerze, ze teraz trudno to
wszystko odtworzyc. Na pewno jednak nie cierpialam na nude.
Od jakiegos czasu co czwartek ide po poludniu na dlugi spacer. Tak tez bylo i wczoraj, pogoda
byla wymarzona do takich poczynan, dwanascie stopni w plusie i piekne slonce!
Nic dziwnego, ze przyroda rozchwiana zupelnie. Toz to dopiero poczatek lutego!
Ponizej dwa zdjecia z wczoraj, dowod mojej prawdomownosci :-).
Na razie tyle, mam nadzieje, ze kiedys ktos tutaj jeszcze zagladnie. Ja obiecuje to tez :-)
Serdecznie Was pozdrawiam!