W sobote rano powrocilam... Jak zbity pies i ten stan sie ciagle utrzymuje.
Mama odfruwa w nieosiagalne dla mnie regiony, rzeczywistosc ma dla Niej inny wymiar...
Spedzilysmy dosc duzo czasu ze soba, ale to nie byly latwe chwile.
Czuje sie bezradna i bezsilna, nie wiem co myslec i co robic.
Odczuwam duchowy paraliz.
Wspominalam o mojej przedostatniej podrozy i reklamacji zlozonej przeze mnie
Przewoznikowi. Nie spodziewalam sie, ze tak szybko nastapi reakcja i to TAKA
reakcja! Dostalam zwrot pieniedzy za taksowke i propozycje 15% rabatu na
nastepny bilet. Brawo Firma Orland!!!
Swiat za oknem coraz bardziej nagi, ale powtarzam sobie, ze z kazdym dniem
blizej do wiosny :-)
Pozagladalam do blogow, poogladalam zdjecia, ale nie starczylo mi sil na pisanie.
Moze w nastepnych dniach uda mi sie tez napisac pare komentarzy.
W tej chwili trudno mi pisac z calkiem innej przyczyny - Pietrek lezy mi
na przegubach... Ciesze sie, ze mam moich "chlopakow", oni promieniuja spokojem
i to ma na mnie dobry wplyw...