środa, 14 listopada 2012

Po powrocie...




W sobote rano powrocilam... Jak zbity pies i ten stan sie ciagle utrzymuje.
Mama odfruwa w nieosiagalne dla mnie regiony, rzeczywistosc ma dla Niej inny wymiar...
Spedzilysmy dosc duzo czasu ze soba, ale to nie byly latwe chwile.
Czuje sie bezradna i bezsilna, nie wiem co myslec i co robic.
Odczuwam duchowy paraliz.

Wspominalam o mojej przedostatniej podrozy i reklamacji zlozonej przeze mnie
Przewoznikowi. Nie spodziewalam sie, ze tak szybko nastapi reakcja i to TAKA
reakcja! Dostalam zwrot pieniedzy za taksowke i propozycje 15% rabatu na
nastepny bilet. Brawo Firma Orland!!!

Swiat za oknem coraz bardziej nagi, ale powtarzam sobie, ze z kazdym dniem
blizej do wiosny :-)

Pozagladalam do blogow, poogladalam zdjecia, ale nie starczylo mi sil na pisanie.
Moze w nastepnych dniach uda mi sie tez napisac pare komentarzy.

W tej chwili trudno mi pisac z calkiem innej przyczyny - Pietrek lezy mi
na przegubach... Ciesze sie, ze mam moich "chlopakow", oni promieniuja spokojem
i to ma na mnie dobry wplyw...












sobota, 3 listopada 2012

Przed wyjazdem...





Napisalam w Ogrodzie o tym blogu i witam wszystkich, ktorzy tutaj przyjda... To bedzie inny blog niz moj poprzedni, ale taka jest moja duchowa potrzeba w tej chwili.

Jutro nie bede pewnie miala czasu na pisanie, dlatego dzisiaj jeszcze pare zdan o wyjezdzie.
Nie wiem, na ile moja wizyta bedzie owocna, ale nie wolno mi patrzec na to jak Mama sie meczy.
Moja polska przyjaciolka podsunela mi pomysl, aby prywatnie skonsultowac innego lekarza.
Niewykluczone, ze tak zrobie, bo przeciez nie moge pasywnie patrzec na Jej cierpienia!

Mam nadzieje, ze tym razem autobus zabierze mnie w obie strony a ta podroz bedzie szczesliwa pod kazdym wzgledem... Chociaz nie ukrywam, ze to znowu nie jest latwy wyjazd.

Teraz jeszcze o tym blogu... Chcialabym, aby to bylo miejsce, gdzie bede sobie mogla spokojnie zapisac mysli, bez koniecznosci zamieszczenia zdjec.
Na zdjecia i ulotne mysli niech pozostanie Czarodziejski ogrod, tutaj ma byc szczegolne miejsce... Obrazowo: niech to bedzie cieply pokoj w zimie a klimatyzowany w lecie... Niech stanie sie ten blog miejscem, w ktorym chce sie przebywac. Nie wiem, czy mi sie uda takie miejsce stworzyc, ale bede sie starac...




piątek, 2 listopada 2012

Nie jest latwo...




Zalozylam tego bloga, aby notowac wszystko, co mnie w jakis sposob zajmuje.
Probowalam odtworzyc starego bloga, ale rzecz sie caly czas rozbija o nowe haslo.
Nie to nie... Jak to sie mowi: inne matki maja tez ladne corki. Oto jedna z nich...

Tyle na temat zmagan z techniczna strona przedsiewziecia.

Ja sama jestem w tej chwili zupelnie rozbita.
Od Mamy bardzo zle wiesci, zupelnie jest rozregulowana i bardzo cierpi.
Rozmawialam z lekarka, ale w zasadzie niczego "uchwytnego" mi nie powiedziala...
Mama plakala przez telefon, byla zaszczuta...
Tutaj nie mozna duzo myslec... W niedziele wieczorem jade... Mam nadzieje, ze moj
przyjazd ja troche uspokoi i sprawi, ze wroci do jakiejs rownowagi.
Moim zdaniem glownym sprawca sa psychofarmaka, ale ja oczywiscie laik a lekarka
nie potwierdzila mojej teorii.
Ale moze moja obecnosc sprawi, ze cos sie zmieni na lepsze. Oby.




czwartek, 1 listopada 2012

Proba mikrofonu




Takie zajecia to czasochlonne hobby.
Probuje nadac temu forme...





Pomiedzy...




Szukajac ujscia dla moich mysli i emocji postnowilam
zalozyc nowego bloga, bo stary mnie nie chce...
Grzebanie w technicznej stronie przedsiewziecia pochlania
nie tylko czas, ale kradnie tez nerwy!

Nowy start czy zabijanie czasu?